Przecież wszyscy wiedzą, że w słowie podróżowanie zamknięte jest moje szczęście i marzenia. Wszyscy wiedzą, że to do tego ogranicza się moje życie. (czy słowo ogranicza jest tutaj stosowne?)
Jednak przed każdą z moich wypraw czuję w sobie pewien niepokój, strach.
Strach wcale nie przed nieznanym, a strach przed faktem, że coś nie pójdzie po mojej myśli.
Że nie będzie tak, jak poukładałam sobie wszystko wcześniej w głowie.
Ale to dzięki temu strach ten jest pochłaniany przez adrenalinę i emocje, których każda niespodzianka (ta miła jak i niemiła) dostarcza.
Czy to ryzyko to jest to, co podoba mi się najbardziej?
Ciągła niepewność?
---
Przede mną pierwsza większa podróż tegorocznych wakacji.
Czas ubrać plecak i włożyć buty.
Czas na Cieszyn, Katowice, aż w końcu i na Wiedeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz