16 czerwca 2012

Książ.


Zamek z najciekawszą historią. 
Zamek, który mnie zafascynował. 
Zamek, którego tematyka zaczyna mnie pochłaniać. 
Zamek, o którym książki zaczynają się gromadzić na mojej półce. 
Zamek, do którego wrócę. Obiecuję.

Za to już jutro lekko zmienię klimat (dosłownie, ale i przenośnie). Juto bowiem ruszam do Portugalii, a wiedzieć trzeba, iż ona podobnie do Dolnego Śląska jest krainą zamków. 
Jednak zamki Portugalii skrywają wiele więcej tajemnic, są zupełnie inne, są przede wszystkim starsze. 
Portugalio, kraju templariuszy, I'm coming!


9 czerwca 2012

Śląsk.



Jeeej. Śląsk. Przecież to tyle wspomnień. Tyle wspaniałych wspomnień.
Jednak to też budowana cały czas teraźniejszość.

Podróżuje oparta o okno pociągu, a wiatr wprowadza moje włosy w piękny nieład. Tak właśnie wygląda szczęście.

8 czerwca 2012

Bratysława.


Bratysława była piękna. Jest miastem, jakiego szukałam.
Tymczasem zdążyłam już wrócić, posiedzieć w Krakowie trzy dni, jednak ile można - jutro ruszam dalej.
Tym razem jednak ograniczam się do Polski; Katowice, Wrocław i Wałbrzych. Ruszam ziszczać moje polskie marzenia - zamku Książ, nadciągam.

5 czerwca 2012

Wiedeń.


Sam Wiedeń nuży po jednym dniu. Czas urozmaicają głupie pomysły, alkohol i muzyka.
Do czasu. Trzy dni to za dużo.
Dlatego... Bratysławo, witaj!

2 czerwca 2012

Gdzieś na Słowacji.



Dziękuję Katowice. Było cudownie.
Teraz jednak czas na Wiedeń.

31 maja 2012

Cieszyn.


Życie w Cieszynie toczy sie spokojnie, aż do wieczora, kiedy miasto wymiera. Wtedy życie towarzyskie przenosi sie do akademików.

Cieszyńska kanapka zjedzona w parku jest rozleniwiającym śniadaniem. Kawa wypita w Presso pod zamkiem sprawia, że czas wymyka się spod kontroli. Francuska muzyka płynąca w tle uspokaja.
Jest leniwie, jest pięknie.

29 maja 2012

Czy to już?

Uwielbiam planować podróże, te kilka kilometrów za miasto, jak i te kilka tysięcy kilometrów dalej.
Przecież wszyscy wiedzą, że w słowie podróżowanie zamknięte jest moje szczęście i marzenia. Wszyscy wiedzą, że to do tego ogranicza się moje życie. (czy słowo ogranicza jest tutaj stosowne?)

Jednak przed każdą z moich wypraw czuję w sobie pewien niepokój, strach. 
Strach wcale nie przed nieznanym, a strach przed faktem, że coś nie pójdzie po mojej myśli. 
Że nie będzie tak, jak poukładałam sobie wszystko wcześniej w głowie. 
Ale to dzięki temu strach ten jest pochłaniany przez adrenalinę i emocje, których każda niespodzianka (ta miła jak i niemiła) dostarcza. 
Czy to ryzyko to jest to, co podoba mi się najbardziej?
Ciągła niepewność?

---
Przede mną pierwsza większa podróż tegorocznych wakacji. 
Czas ubrać plecak i włożyć buty.
Czas na Cieszyn, Katowice, aż w końcu i na Wiedeń.

27 maja 2012

Koninki.



Niebo w Koninkach jest niebem, pod którym, leżąc na trawie i słuchając rozmów Przyjaciół zagłuszanych głośnym potokiem, idealnie się marzy.

To, że było beztrosko to fakt.
To, że wróciłam z mnóstwem refleksji, spostrzeżeń i obaw to również fakt.
Najgorszy jest wniosek - dorośliśmy. 
Pod każdym względem:
nie wyglądamy już jak dzieci, nie zachowujemy się jak dzieci.
Dorośliśmy.
A czy tak zdołamy wspólnie przetrwać?